Między moimi dziećmi jest 3 i pół roku różnicy. Jakie moim zdaniem są plusy i minusy takiej sytuacji? Oto moja subiektywna ocena. Pamiętajcie, że piszę z perspektywy mamy:
Która uważa oporządzanie małego dziecka za dość męczącą i nużącą sprawą (vide poprzedni post)
Która zdecydowanie lepiej odnajduje się w roli mamy przedszkolaka
Która na każdy spacer musi dojechać samochodem ze względu na warunki mieszkaniowe (nie mam możliwości wsadzić malucha do chusty i wyskoczyć po bułki do piekarni na szybko)
Która strasznie nie lubi być zależna od drugiej dorosłej osoby w codziennych sprawach i która z różnych względów bardzo często musiała i musi radzić sobie sama z dwójką dzieci (spacery, wizyty u lekarza etc).
Która nie lubi siedzieć za długo zamknięta w czterech ścianach z dzieciakami
Której młodsze dziecko zwyczajnie nie toleruje nosidła
Która ma dwie znajome mamy synów z taką samą różnicą wieku, ale starszych, więc mam pewne pojęcie na temat tego jak będą wyglądały nasze kolejne 2-3 lata razem
KTÓRA PODZIWIA WSZYSTKIE MAMY Z WIĘKSZĄ ILOŚCIĄ MALUCHÓW NA STANIE I/LUB Z MNIEJSZĄ RÓŻNICĄ WIEKU )))))))))))))))
PLUSY
Starsze dziecko jest już komunikatywne i w miarę samodzielne na etapie drugiej ciąży. Mogłam spokojnie Piotrka przygotować na zmiany, które zajdą w naszym życiu. Czytaliśmy książki na ten temat, rozmawialiśmy. Pojawienie się brata nie było dla niego zaskoczeniem i na pewno ciąża była dla niego mniejszą abstrakcją niż dla dziecka młodszego. Kiedy leżałam w szpitalu tęsknił, ale wiedział co się dzieje, był przygotowany na to, że to może potrwać kilka dni, mogliśmy porozmawiać przez telefon.
Mamy już za sobą etap buntu dwulatka na etapie drugiej ciąży. Wiem rzecz jasna, że nie wszystkie dzieci przechodzą go tak ostro jak Piotr (chociażby Tomek), ale tego nigdy nie przewidzimy… Ja w każdym razie nie wspominam miło tego etapu w życiu mojego starszego syna i na samą myśl, że miałabym to przechodzić w drugiej ciąży lub co gorsza z niemowlakiem w domu skóra mi cierpnie.
Starsze dziecko jest już w miarę samodzielne, samoobsługowe i rozumne. Odpada temat podwójnego pieluchowania, wózków rok po roku. Nie musiałam w ciąży starszego nosić, podnosić, biegać za nim. Mogłam iść z nim sama na spacer z rowerkiem biegowym, bo jeździł już bezpiecznie i mogłam mu zaufać, że zatrzyma się przed przejściem dla pieszych, że nie oddali się za bardzo. Rok wcześniej po prostu za nim biegałam, więc na takim spacerze musiałaby nam towarzyszyć druga osoba. Nie mówiąc o zwiewaniu na ulice i tego typu sprawach. Mieliśmy podstawkę dla starszaka do wózka, ale nie użyliśmy jej ani razu. Czasem w pierwszych miesiącach życia Tomka Piotr przysiadał na przedniej części stelaża od wózka gdy zamiast gondoli wpięty był fotelik. Piotr był już na tyle duży, że rozumiał, że mama musi chwile poleżeć i godził się na stacjonarne zabawy, sam korzystał z toalety, sam jadł. To było duże ułatwienie także później gdy brat się urodził i spędzałam sporo czasu karmiąc go i usypiając a byłam sama z dziećmi w domu. Piotr owszem bywał niezadowolony, czasem trochę „przeszkadzał”, ale generalnie mogłam się z nim umówić, że teraz poogląda bajkę a mama w tym czasie położy się z bratem i spróbuje go uśpić, a potem razem się pobawimy. Nie potrzebował mnie już non stop. Dużo mniej rozdwajania się, stresu i frustracji niż w przypadku dzieci z mniejszą różnicą wieku jak sądzę.
Różnica wieku jest na tyle jeszcze mała, że chłopcy coraz częściej i fajniej bawią się razem. Na ten etap trzeba było chwilę poczekać. Niemowlak nie był dla Piotrka zbyt interesujący, a ledwo chodzący i niewiele mówiąc szkrab raczej go irytował. Teraz jednak kiedy Tomek ma już ponad 2 lata coraz częściej obserwuję, że Piotr zaczyna traktować go jak pełnoprawnego partnera do zabawy. Wiem też z obserwacji dzieci moich znajomych, że za rok czy dwa w zasadzie przestanę być im potrzebna do zabawy. Bawią się, kłócą, czasem szturchną, ale Młodszy za chwile szuka brata, a Starszy zaczepia młodszego braciszka zapraszając do wspólnych szaleństw. Kiedy Piotrka odwiedzają koledzy to już w ogóle jest euforia i szaleństwo. Tomek jest przeszczęśliwy. Problemy pojawiają się przy zajęciach wymagających precyzji typu budowanie z małego Lego, malowanie, rysowanie, wycinanie, w których młodszy pragnie uczestniczyć, a nie za bardzo mu wychodzi i często niszczy prace brata.
Dzięki temu, że jeszcze muszę często towarzyszyć Piotrkowi na wielu zajęciach to Tomek siłą rzeczy nam towarzyszy, obserwuje i z pewnością wiele chłonie. Można powiedzieć, że ma chyba ciekawsze życie niż brat ;-)
Starsze dziecko jest już na tyle duże, że naprawdę może namacalnie pomóc w opiece nad młodszym (bez przesady rzecz jasna i bez zmuszania ). Piotrek rozbiera Tomka do kąpieli, przygotowuje mu szczoteczkę z pastą. Ubiera mu buty. Dla niego to frajda i powód do domy, a dla mnie pomoc.
Starszy brat jest autorytetem i góry dla młodszego, a jednocześnie nie jest jeszcze takim dorosłym bratem, to jest jednocześnie kompan do zabawy, o czym wspomniałam wcześniej. Mój maż ma brata o 8 lat młodszego i z jego opowieści wynika, ze gdy szwagier chodził do liceum to de facto żyli obok siebie jak dwaj jedynacy. Nie wiem jak będzie u nas, ale mam nadzieję, że relacja ta będzie bliższa, choć na pewno nie tak bliska jak mają dzieci rok po roku.
Młodszy nosi ciuchy po starszym. Jeszcze nie zdążyłam się ich pozbyć. Mam nadzieję, że młodszy jeszcze długo nie będzie protestował z tego powodu, w końcu nie dostaje ich prosto z grzbietu starszego, tylko jakiś czas leżą odłożone czekając na swój czas, więc to prawie jak coś nowego. Jak na razie młodszy naturalnie przejmuje tez po starszym zabawki. W momencie gdy do nich dorasta dla Piotrka i tak nie są już interesujące i raczej bez problemów je oddaje. Nie dotyczy to resoraków oraz torów kolejowych, a także przedmiotów o wartości sentymentalnej(kołderka niemowlęca).
MINUSY
Choroby. Przy takiej różnicy wieku pojawienie się młodszego dziecka w rodzinie zazwyczaj zbiega się z rozpoczęciem przez starsze przedszkola, a wszyscy wiemy z czym to się wiąże. Tomek sporo chorował przez pierwszy rok życia, a zwłaszcza pierwsze pół roku. Chociażby zapalenie płuc w wieku 5 tygodni i szpital. Wszystko łapał od brata. Z drugiej strony jednak podobno młodsze dzieci już trochę zahartowane przez zarazy przynoszone do domu przez starsze rodzeństwo sama nie chorują aż tak bardzo gdy same idą do placówki. O tym przekonam się jesienią.
W zasadzie główny minus wiąże się z ograniczeniami natury logistycznej, które są naturalną konsekwencją pierwszych 2-3 lat życia dziecka oraz tego, że starsze jeszcze wymaga nadzoru i pojawiają się głownie w sytuacjach gdy jestem z dziećmi sama. Oraz związane z różnymi potrzebami dzieci wynikającymi z tego samego. Takie prozaiczne kwestie jak na przykład spacery w zeszłym roku. Piotrek chciał jeździć na rowerze, a Tomek wolał plac zabaw. Z tego powodu najczęściej chodziłam z nimi na jedno osiedle, bo tam mogłam towarzyszyć Tomkowi na piaskownicy czy huśtawce, a Piotr znał dobrze okoliczne ścieżki i jeździł naokoło tak że nie ginął mi z oczu. Inaczej bywało ciężko, bo Tomek złościł się gdy zbyt długo musiał podążać za bratem w wózku, a Piotrek był sfrustrowany, że nie może skorzystać z rowera tyle ile by chciał. Gdyby różnica wieku była większa byłoby łatwiej. Piotrek miałby telefon, mogłabym do niego zadzwonić, zapytać się gdzie jest, pozwolić mu na więcej, a Tomek więcej czasu spędziłby na placu zabaw, który bardzo lubi. Na pewno krócej na nim przebywa niż Piotr. W tym roku Tomek zaczyna jeździć na laufradzie i już mieliśmy z mężem przedsmak na jednym spacerze. On dreptał krok za kroczkiem, na razie powoli, co chwilę zatrzymując się by zadzwonić dzwonkiem podczas gdy Piotr z tatą byli już hen daleko. Prawdę powiedziawszy nie mam jeszcze pomysłu jak rozwiązać ten temat na spacerach solo z dziećmi tak by oboje skorzystali z pogody i rowerów. Pewnie skończy się na sezonie jazdy po wyżej wspomnianym osiedlu lub spacerach na zmianę z jednym lub drugim rowerem. W każdym razie tak to wygląda i wiem od znajomych, że jeszcze ten rok będzie dość męczący pod tym względem, ale już 2017 gdy Tomek będzie miał skończone 3 lata będzie luźniejszy, wiec damy radę.
Jak wspomniałam chłopcy bawią się razem, ale mają jeszcze różne potrzeby i rożne możliwości. Trochę frustrujące jest dla mnie, że bardzo często nie jestem w stanie sama skorzystać z wielu możliwości fajnego spędzenia z nimi czasu w dużym mieście bez pomocy drugiej osoby. Mój mąż sporo pracuje w weekendy, teraz w ogóle w weekendy nie ma go w domu bo ma kurs i to znacznie zawęża spektrum naszych możliwości. Nie pójdę z Piotrkiem do kina, bo Tomek jest na to jeszcze za mały. Nie pójdę z nimi sama na basen, bo Piotrek wymaga jeszcze pomocy i asekuracji, a Tomek tym bardziej, a ja mam tylko jedną parę rąk. Wyjazd na narty był możliwy, bo Tomek został z babciami. Tomek jeszcze nie nadaje się na długie piesze wycieczki, potrzebuje odpoczynku, a przede wszystkim drzemie w dzień, więc by wybrać się na wycieczkę np. do jakieś dolinki podkrakowskiej muszę wybierać te, które są przejezdne dla wózka, a to znacznie zawęża wybór. Są zajęcia dla maluszków, ale na nich Piotr się nudzi. Czasem chodzimy z Tomkiem, a Piotrek w tym czasie ogląda w kącie bajkę na tablecie albo układa puzzle, ale zachwycony nie jest. W zeszłym tygodniu w sobotę byłam z Tomkiem na Smykowym Graniu (koncerty dla dzieci do lat 3) tylko dzięki temu, że babcia w tym czasie mogła zaopiekować się Piotrkiem. Na szczęście mieszkamy w dużym mieście i jeśli poszperać można przy odrobinie szczęścia znaleźć zimą ciekawe opcje w Krakowie, interesujące dla Piotrka gdzie albo mogę zostawić go z animatorami na jakiś czas, a w tym czasie zabrać Tomka na spacer, albo Tomek przygląda się z boku bawiąc po swojemu. Trzeba poszperać. Babci o pomoc w weekendy gdy jestem sama staram się nie prosić, robię to sporadycznie gdy mam sytuacje podbramkową, bo są zmęczone opieką and Tomkiem w tygodniu
Moje fizyczne zmęczenie. W zasadzie ledwo wyszłam z etapu pieluch, buntu dwulatka i wózków zaszłam w drugą ciążę i mój organizm wyraźnie daje mi znać, że potrzebuje odpoczynku, że te 6 lat wysiłku fizycznego, dźwigania, schylania się to było dla mnie jednak dużo. Nie miałam przerwy na regenerację sił. Tym bardziej podziwiam mamy bliźniaków albo dzieci z mniejszą różnicą wieku – szacun.
Generalnie jestem zadowolona, że podjęliśmy decyzję o drugim dziecku akurat wtedy, nie wcześniej i nie później. Wygląda na to, że chłopcy wyrastają na kumpli i spędzą dzieciństwo razem, a nie obok siebie i to jest w sumie dla mnie najważniejsze.